„Miejsca zatopienia amunicji chemicznej stanowią trudne do kontrolowania rozproszone punktowe źródła skażeń o nieznanej wielkości. Ponadto mają duże negatywne oddziaływanie na gospodarkę, co powoduje, że Morze Bałtyckie jest mniej bezpieczne i potencjalnie bardziej kosztowne pod kątem inwestycji.”
Naukowcy szacują, że na dnie Bałtyku zalega od 50 do 100 tys. ton broni chemicznej i jeszcze więcej toksycznej broni konwencjonalnej. Znajdują się we wrakach z okresu II wojny światowej albo zostały zatopione po jej zakończeniu. Według NIK tylko w Zatoce Gdańskiej zidentyfikowano dotąd około 100 takich okrętów. Naukowcy z Polski i kilku innych państw, m.in. Niemiec, Szwecji, Finlandii i Litwy prowadzą współfinansowany ze środków europejskich projekt Daimon, który pozwoli oszacować związane z tym ryzyko. Od września pomoże
Problematyka broni konwencjonalnej i chemicznej zatopionej na dnie Morza Bałtyckiego po zakończeniu II wojny światowej była głównym tematem czwartego posiedzenia grupy międzyregionalnej ds. Nord Stream 2 w Europejskim Komitecie Regionów. Posiedzenie poprowadził marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz – przewodniczący i inicjator powołania grupy, która sprawdza konsekwencje związane z budową i oddziaływaniem gazociągu.
Saperzy zabezpieczyli niewybuch z czasów II wojny światowej znaleziony w Porcie Gdynia
Nieprawidłowości w Polskiej Grupie Zbrojeniowej? Zapłacono za ubezpieczenie fregat, choć budowa dopiero ruszyła
Tokyu Land i SolarDuck zakończyły budowę pierwszej w Japonii morskiej elektrowni słonecznej
Wycieczkowce w 2023 przewiozły rekordową ilość pasażerów
Wiceszef MI: o 33 mln zł więcej środków w programie dot. budowy drogi wodnej przez Mierzeję
Marynarka Wojenna chętna także na korwety? Wielki powrót programu "Murena"